Portrait photo

„Serce ze szkła. Musical zen” - Teatr Studio. Reż. Cezary Tomaszewski

spojrzenie psychoterapeuty istdp
Małgorzata Kołodziejek

Serce ze szkła to nie tylko spektakl teatralny. To szczególny rodzaj psychoterapii, trwającej niemal od roku. Sztuka powtarzana jest bowiem dla kolejnych widzów od premiery w kwietniu 2024 r. To musical, którego scenariusz powstał na motywach „Królowej Śniegu” Hansa Christiana Andersena i autobiograficznej książki „Naku*wiam zen” Marii Peszek. Realia życia artystów: ojca Jana Peszka i córki Marii Peszek osadzone są w baśniowej rzeczywistości Andersena. Inspiracją do stworzenia tego spektaklu stało się pytanie Jana Peszka zadane kilka miesięcy po zawale „Czy ja w ogóle jestem zdolny do miłości?”.
Rodzaj błazenady barwnych bajkowych postaci staje się środkiem do wyrażenia traum relacyjnych, odtworzenia i rozegrania dramatów rodzinnych. Swoisty performance jest obroną i sposobem odreagowania. Akcja artystyczna zostaje rozegrana do uwolnienia od lęku przed bólem, mobilizacji uczuć, do wyjawienia w sposób uczciwy prawdy o doświadczeniu wspólnego życia ojca i córki. Można myśleć, że to też rodzaj zadośćuczynienia, które dokonywane jest przez ojca Marii, bo uznaje on swój udział w jej traumach w dzieciństwie i młodości. Na przykład Jan inscenizuje opowieść córki jak pijany biegał po osiedlu z „fajfusem i jajkami na wierzchu”. Artystyczny dom był źródłem atrakcji towarzyskich i obscenicznych doświadczeń z życia tego środowiska.
Widzowie jakby byli zbiorowym terapeutą, stają się w bezpośrednim kontakcie świadkami przeszłości bohaterów sztuki i uczuć wzbudzanych przez te doświadczenia aktualnie. To więcej niż czytelnicy książki. Podest ułożony na poziomie foteli pozwala na interaktywne rozgrywanie akcji na widowni, między rzędami publiczności.
Nieprzewidywalność zdarzeń na scenie odzwierciedla chaotyczność w relacjach i niestabilność w życiu rodzinnym. Obsadzenie głównych ról podkreśla niestandardowość rodziny: Maria Peszek gra rolę męską Kaja, a Jan Peszek jest Królową Śniegu. Młodsza wersja Królowej została zagrana przez Marcina Pempusia. Nadekspresyjność przejawia także język wypowiadanych kwestii/ ról. Aktorzy eksponują emocje, używają wulgaryzmów, które służą odreagowaniu. Treści i język mogłyby sugerować nawet wczesnodziecięce traumy i fiksacje na fizycznych i fizjologicznych aspektach cielesności. Królowa Śniegu (ojciec) rządzi Krainą Mrozu. Jaskinia lodowa to dla mnie symbol zamrożenia traum z przeszłości. Natomiast fizyczne przepychanki na scenie, rozbijanie piniat może być symbolem sportretowanego impulsu. I sposobem rozprawienia się z niszczycielską siłą superego zasad i norm grzeczności krępującej to co żywe w człowieku. Taką wymowę ma też odgarnianie śniegu ze sceny.
W sztuce pracują oba trójkąty: Menningera i Malana. Trójkąt konfliktu to artykułowane uczucia związane często z konkretnymi sytuacjami, lęki, przejawiane obrony. W trójkącie osób widzimy „terapeutę” czyli widzów i postaci z aktualnego życia jak ojciec/ Matka Królowa, znajomi obecni w przeszłości i nadal. Nie zostały pominięte postaci rzucającej uroki babki Karoli i dziadka Kruka, ze złowrogimi skrzydłami, które odcisnęły swój wpływ na życiu i problemach w tej rodzinie. Świta Kaja i Królowej, to mieszanka postaci baśniowych i prawdziwych.
Jest także w sztuce wspomnienie Kościoła jako miejsca w którym Maria Peszek mogła w czasach PRL przeżywać wolność od lęku. Właśnie to otoczenie dawało bezpieczeństwo, wyzwalało dostęp do różnych głębokich stanów emocjonalnych, odkrywanych emocji i doznań właściwych dla wieku rozwojowego, poza tym miejscem zasłoniętych u nastolatki lękiem. Przez cały spektakl Maria Peszek przedstawia się jako buntowniczka przeciwko normom i zasadom. Ojciec podziela to, a może od zawsze modelował kontestacyjny stosunek do rzeczywistości i regulowania kontaktów społecznych?
Widowisko o relacjach córki i ojca w andersenowskiej kreacji sprawia, że nie wiadomo gdzie jest fikcja, gdzie rzeczywistość.
Przedstawiony sposób przepracowania ładunku emocjonalnego doświadczeń z przeszłości sam w sobie jest tworzeniem bliskości, szansą na reparację relacji i dotarcia do miłości. Udział w spektaklu jest niewątpliwie wyrazem miłości Jana Peszka do córki, daje odpowiedź na postawione pytanie „czy ja w ogóle jestem zdolny do miłości?”. Scena wspólnego, realnego smażenia jajecznicy przed widownią staje się dowodem emocjonalnego zrozumienia i pojednania.
Przesłanie tytułowego zen – afirmacja bycia tu i teraz, doświadczanie tak głęboko jak to jest możliwe i odnajdywanie w tym sensu życia jest wspólne z ISTDP. Finałowa pieśń jest o wolności od lęku, odzyskanej bliskości i nadziei „choć serce masz ze szkła, co bije prędzej, nie musisz się już bać, już nigdy więcej”.

** Realizacja spektaklu, oprawa muzyczna, scenografia, charakteryzacja, kostiumy, choreografia tańców i ruch sceniczny, operowy głos Małgorzaty Biela, efekty wizualne, muzyka na żywo – the best!


Seashore